Kabaret Ani Mru-Mru Metadata This file contains additional information such as Exif metadata which may have been added by the digital camera, scanner, or software program used to create or digitize it.
147 YouTube - Ani Mru Mru - TATU. charlesik. Follow. 15 years ago. Report. Browse more videos. Browse more videos. Playing next. 1:05. 146 YouTube - Ani Mru Mru
Miasto. 45:32. Kabaret Ani Mru-Mru - 2006 cz.2. Miasto. 4:03. Kabaret Ani Mru-Mru & Kabaret Moralnego Niepokoju - Ballada o pojedynku (DVD) Lovingselective. 6:09. Kabaret Ani Mru-Mru & Kabaret Moralnego Niepokoju - Skok na Dyliżans - HD.
Więcej na: http://www.eKabaret.plBilety na występy: http://www.KupBilecik.plOdwiedź nas na Facebooku: http://www.facebook.com/eKabaretSkecz w wykonaniu Kabar
314K views, 1.5K likes, 232 loves, 70 comments, 2.8K shares, Facebook Watch Videos from Ani Mru-Mru: Pamiętacie o zmianie czasu? Jutro śpimy o godzinę dłużej, albo krócej. To zależy
Najzabawniejsi klubowicze Gradi Golf Club zapraszają na nadchodzący turniej klubowy.https://palacbrzezno.plhttps://gradigolfclub.pl
. Kabaret Ani Mru-Mru użyczał swego głosu w filmie „Biała i Strzała podbijają kosmos” Jak się czujecie jako kabaret który zszedł na pchły ? – Czujemy się bardzo dobrze, wręcz wyśmienicie. Chociaż to nie była duża rola ale myślę, że poradziliśmy sobie z tym problemem. Co powiecie o swoich bohaterach ? Znaleźliście w nich jakieś swoje podobieństwa ? – Fizjologicznie raczej nie jesteśmy podobni do swoich bohaterów ale charakterologicznie jak najbardziej. To były sympatyczne pchły, które bardzo nam się podobały. Od kogo wyszła propozycja zagrania w dubbingu ? Jak na to zareagowaliście ? – Propozycja zagrania pcheł była drugą propozycją jaką otrzymaliśmy. Pierwsza propozycja, ze względu na nasz napięty terminarz, nie została zrealizowana, ale nie pytajcie się mnie o jaki film to chodziło bo nie pamiętam. Propozycja zagrania pcheł wyszła od producentów oraz reżysera (Marka Robaczewskiego). Grając w dubbingu doświadczyliśmy czegoś nowego i doszło nawet do tego, że na zakończenie powiedzieliśmy sobie „Do zobaczenia”, czyli być może okazja że do studia wrócimy z powrotem (być może wątek pcheł – tak samo jak wątek pingwinów z Madagaskaru – zostanie rozwinięty w kolejnej części albo w jakimś serialu – i wtedy możliwe że usłyszymy Ąnimrumraków 😉 – autor) Wasi bohaterowie to zaledwie 8 do 10 linijek tekstu. Czy mieliście trudności w ich graniu ? Jeśli tak to jakie ? – Dla nas było to coś nowego. Robiliśmy to po raz pierwszy i nie mieliśmy pojęcia jak to się robi. Jak każdy z nas po osiem linijek tekstu to jesteśmy pod wielkim wrażeniem dla takich aktorów jak Jerzy Stuhr czy Zbigniew Zamachowski. Największą trudnością było „wcelowanie” oraz zgranie się z ruchem ust naszych bohaterów. Przy nas oprócz reżysera siedział realizator dźwięku i co jakiś czas – mimo że miał do tego odpowiedni sprzęt – wyłapywał nasze błędy mówiąc „dobrze, ale może zagrajcie to troszkę dłużej”. W wywiadzie, którego udzielił mi Bartek Wierzbięta na temat tego filmu, powiedział o Was że z duży powodzeniem operujecie tzw. „środkami aktorskimi” (mimo, że nie jesteście w branży aktorskiej). Czy użyliście swoich „środków aktorskich” i próbowaliście zmieniać swoje dialogi lub je jakoś ulepszyć ? Czy robiliście dokładnie to co Bartek napisał w dialogach ? – Oczywiście, że trzymaliśmy się tekstu, tylko raz Michał poprzestawiał szyk wyrazów ale reżyser zdecydował, że tak będzie śmieszniej. Zaskakujące było dla mnie to, że z chwilą kiedy trwa nagranie i widzi się na ekranie swoją postać to użycza się jej swego głosu i przy okazji się gra nią – czyli to co postać robi na ekranie myśmy robili to w studiu przy okazji użyczania swoich głosów, np. ruszaliśmy rękami, nogami czy głową. Jest w zwiastunie taka scena że pchły siedzą sobie przy stoliku i popijają, rozumiem, że w studiu była niezła impreza 😉 ? – No … też tak było 🙂 Jeśli chodzi o dubbing to był Wasz debiut. Podczas nagrania pewnie nieźle się bawiliście ale czy wydarzyło się coś naprawdę śmiesznego o czym moglibyście powiedzieć ? – Raczej nie … myśmy się dobrze bawili ale myślę, że przez godzinę, bo tyle zajęło nam to nagranie, nie wydarzyło się nic tak zabawnego by cokolwiek o tym napisać. Po takim dubbingu już chyba wiecie jak myślą pchły. To powiedzcie czy wiecie co myślą o Was wasze robaki, które żyją wewnątrz człowieka bo też mają swoje życie wewnętrzne ? 🙂 – Na pewno żyjemy z nimi w symbiozie i się z nimi przyjaźnimy. Bo z takimi robakami trzeba się przyjaźnić. Mój robak mówi np. „O Jezu … znowu wstajemy”, albo „Znowu idziemy do baru”. Natomiast jeśli chodzi o Michała to jego robaki mają z nim ciężko bowiem Michał strasznie lubi jeździć na motorze i wtedy te robaki muszą nieźle się jego trzymać by nie wypaść. Co będzie po pchłach ? Czy chcielibyście jeszcze raz zagrać w dubbingu i tym razem jakie stworzenie lub postać chodzi Wam po głowie ? – Michał chciałby być oprychem, a ja królem. To życzę byśmy Was usłyszeli w kolejnej przewrotnej bajce „O pięknym królu, i jeszcze piękniejszym oprychu”, która być może już jest w głowie jakiegoś zwariowanego człowieka, który przygotowuje scenariusz do filmu. – Bardzo fajny tytuł – może wykorzystamy go w swoim kolejnym skeczu. …. Dziękuję za rozmowę.
0 + - ! masieksnk godz. odpowiedz no bardzo fajny skecz !! Zapraszam do mnie na oczekujące 0 + - ! niooch godz. odpowiedz ja na ich miejscu bym dodal: -a tu jaka slodycz... ta w zoltym, czarne wlosy... hm? -glupi? przeciez to ten kretyn z .B xD 0 + - ! ziombel123 godz. odpowiedz spoko >>5<< 0 + - ! bongo698 godz. odpowiedz super 55555 0 + - ! wino21 godz. odpowiedz hahh świetne 5 ;D
lub + dodaj FILM Filmy Poczekalnia Rankingi Użytkownicy Zaloguj się Rejestracja Maxiory > Kabarety i skecze > Ani mru mru - Ratownicy (nowa wersja) FILMÓW W BAZIE 84 776 W POCZEKALNI 52 199 32 Ani mru mru - Ratownicy (nowa wersja) Dodany 23:12 przez szary dodaj do ulubionych skomentuj zgłoś film ;) Ranking:5| Kategoria: Kabarety i skecze | Komentarze: 1 | Wyświetleń: 80538 | Tagi: (pokaż tagi)ani mru mru ratownicy plaża Poleć filmik Ustaw opis na Gadu Gadu Poleć filmik znajomym na Naszej Klasie Link wymaxiorowany przez 17 użytkowników i 15 gości Hagvard QmaQm maciek_jason bencek_LSD elgaace barto19 szary dodawacz kisiel81 casillas5200 Sajgoon zelo533 squallus Risto91 michal87 suchy1613 blackcrouch Komentarze (1) 0 + - ! michal87 godz. odpowiedz 8:20-8:27 myślałem że padne ahahahah:D Reklama Podobne Maxiory 75 Ani Mru Mru - Lornetki fajne :) 88 Ani Mru Mru - Walka z uzależnieniem 28 Kabaret Ani Mru Mru o Krzysztofie Ibiszu 57 Ani mru mru - Ostatnia noc Romantyczna komedia, owocowe drinki zamiast ... 109 Ani mru mru vs. epoka lodowcowa Adaś to taki skromny człowiek :D 53 Kabaret Ani Mru Mru - studio tatuaży 56 Ani Mru Mru - Alibaba i 40 rozbójników 16 KLD: KMN i Ani Mru Mru Fragment kabaretowej ligi dwójki 41 Kabaret Ani Mru Mru - Inwazja 74 Ani Mru Mru - Giełda pracy Polecamy Gry online Dziewczyny Teksty piosenek Pytania i odpowiedzi Reklama Popularne Mati_Maxsajmon1toklesFlavka4me PNK - Neverending Story9-cio letnia dziewczynka wymiata na nartachMotywacja do treningu "Bądź jednym z niewielu"Ronaldo, Ronaldinho, RobinhoThe Narutrix22 rocznica śmierci Freddiego MercuryŁadny gol Eto'o z rzutu wolnego Przemyślenia Niekrytego Krytyka Opowieść Przeróbka Parodia narty dziecko dziewczynka niesamowite motywacja trening bądź jednym niewielu naturalna kulturystyka piłka nożna Narutrix śmierć śpiew londyn piosenkarz Regulamin Polityka prywatności Reklama FAQ Kontakt Maxiory Poczekalnia Copyright 2005 - 2011 by Powered by czas: 0,057 s, mem: 3,285MB, zapytań: 17, czas DB: 0,004 s
Kabaret Tey - Szkoła | Slodziaczek | Podoba mi się Nie podoba mi się 3881 Brak opisu
Artyści kabaretowi – to oni teraz zapełniają amfiteatry, żeby wraz z widownią pożartować z żony, szwagra i teściowej. Oto dość niewesoła opowieść o tym, co raduje Polaków. „Nie żałujcie, drodzy państwo, że was tu nie ma, bo i tak nie ma miejsc” – witał Marcin Wójcik z Kabaretu Ani Mru-Mru telewidzów Dwójki podczas niedawnej transmisji XVI Mazurskiej Nocy Kabaretowej z amfiteatru w Mrągowie. I dorzucał czerstwy żart prezenterów: „Mamy nadzieję, że będą się państwo dobrze bawić. To jest w końcu w waszym interesie, skoro zapłaciliście za bilet”. Tylko kabaretony, czyli zloty kabaretów, obok gal disco polo i występów uzdrawiaczy, są w stanie wypełnić kilkutysięczne widownie zbudowanych lub odnowionych za unijne środki hal i amfiteatrów w całej Polsce. Kolejna edycja Polskiej Nocy Kabaretowej, imprezy objazdowej grupującej kilka najbardziej znanych polskich kabaretów, od sierpnia do października objedzie hale i amfiteatry w: Kołobrzegu, Koninie, Płocku, Kaliszu, Toruniu, Włocławku, Lublinie, Zabrzu i Częstochowie. Telewizyjne transmisje (a potem wielokrotne powtórki) Płockiej Nocy Kabaretowej, Festiwalu Kabaretu Koszalin, Świętokrzyskiej Gali Kabaretowej oraz kabaretonów będących gwoździem programów festiwali w Opolu i Sopocie mają zwykle co najmniej ponaddwumilionowe widownie. Dwudziestkę najpopularniejszych programów rozrywkowych tego roku otwiera kabareton z organizowanego przez Polsat sopockiego festiwalu TopTrendy (4,3 mln widzów), a w zestawieniu znajduje się kolejne jedenaście show tego gatunku. Potentat kabaretowy – telewizyjna Dwójka – w tym roku nadała 160 godz. kabaretowych audycji, wiele z nich w najlepszym czasie antenowym. – Na Zachodzie narodziły się stand-up comedy i one man show. U nas powstały grupy kabaretowe, które jeżdżą po kraju z własnymi repertuarami, a ich występy cieszą się dużym zainteresowaniem – tłumaczy Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy TVP. – Obok seriali i największych show rozrywkowych to właśnie kabarety przyciągają przed telewizory największą widownię. Wszystkie tegoroczne letnie festiwale kabaretowe były liderami swoich pasm, pokonując programy nadawane w tym czasie przez konkurencję. Zasada 2W Kabarety na dobre zagościły w telewizji w połowie lat 90. dzięki Ninie Terentiew, która wymyśliła transmisje z krakowskiej PaKI, najważniejszego – zwłaszcza dla kabaretowych debiutantów – przeglądu twórczości kabaretowej. Telewizja produkowała także autorskie programy laureatów PaKI, dzięki temu na szerokie wody wypłynęły najważniejsze grupy – od nieistniejącego już zielonogórskiego Potem (część jego członków tworzy dziś Kabaret Hrabi) czy śląskiego Mumio po największe dzisiejsze gwiazdy: warszawski Kabaret Moralnego Niepokoju i lubelskie Ani Mru-Mru. Gdy kilka lat później ta sama Terentiew jako szefowa Dwójki zmieniła koncepcję telewizyjnej rozrywki na biesiadną, kabareciarze stali się jej częścią, podczas niekończących się telebiesiad stanowili dodatek do „gwiazd”, czyli głównie popularnych piosenkarzy, serialowych aktorów i nestorów estrady. Dekadę temu model biesiadny ustąpił miejsca festynowo-weselnemu, czyli mieszance niezbyt wyszukanych skeczy, przaśnej konferansjerki, kabaretowych improwizacji oraz występów zaproszonych gwiazd. Model trwa do dziś. Głównym bohaterem VIII Płockiej Nocy Kabaretowej (odbywała się w długi weekend majowy – „My Słowianie lubimy świętowanie” śpiewał Kabaret Rak) był Kryspin, fikcyjny, rzekomo zapomniany przez historię młodszy syn Juliusza Cezara – miłośnik ziemniaków, orgii oraz frazy „Ja pierdzielę”. Stał się gwiazdą internetu („Kryspin, cesarz internetu”), był gościem w programie Kuby Wojewódzkiego. Tegoroczna Mazurska Noc Kabaretowa w Mrągowie odbywała się pod hasłem „Seks. Sport. Relaks”, motywem przewodnim sopockiego kabaretonu był Dzień Dziecka, Kabaret Neo-Nówka swój program transmitowany przez Polsat nazwał „Seks, alkohol i książki”, przy czym artyści na wstępie wyjaśnili, że temat książek wyczerpali w tytule. Festynowa konwencja zakłada zwracanie się do widza per „ty” i wciąganie go w interakcje. Świętokrzyska Gala Kabaretowa odbywała się akurat w imieniny Pauliny, więc kabareciarze wyciągnęli z widowni Paulinę i posadzili ją na scenie na tronie, pytając dla porządku: „Pasi ci to?”. Następnie wspólnie z zachwyconymi widzami odśpiewali „Ona tańczy dla mnie”, parodiując Nergala, Cugowskiego i Michaela Jacksona. Dobrze widziane są wszelkie akcenty lokalne, minimum to powitanie. Marcin Daniec zwykle zdrabnia: „Witajcie kielczaniuniunie, kielczaniuniusie!”. Artur Andrus pisze i recytuje wierszyki, jak „Płocka miłość”: „Miała matka syna, a syn miał dziewczynę, która przypomina płocki stary rynek. Ciągle by leżała, nigdzie się nie ruszy, matka ją restaurowała z unijnych funduszy”. „Czy pan jest jakiś niedorobiony?” – pyta klientka sprzedawcę w skeczu Kabaretu Weźrzesz. „Niedorobione to jest molo w Płocku” – rezolutnie odpowiada sprzedawca. W Kielcach można złośliwie rzucić, że wyginające się na scenie modelki przyjechały z Szydłowca, w Mrągowie przebrać się za ratowników i pożartować z urody urlopowiczek („To nie jest puchówka...” Kabaretu Ani Mru-Mru). Artur Andrus w Płocku tłumaczył zasady takich występów: żeby było miło, artysta na scenie musi zastosować zasadę 2W albo 2K, czyli: wazelina i wygłup albo kadzenie i kompromitacja. Bez polityki proszę W zamówionych przez TVP2 badaniach jakościowych nad programem „Dzięki Bogu już weekend” ankietowani tłumaczyli, że „szukają w kabaretach odskoczni od codzienności, oderwania się od niej w przyjemny sposób”. Podobnie postrzega kabaretową widownię Grzegorz Halama, twórca postaci hodowcy drobiu pana Józka: „Schematy myślenia, sytuacje życiowe, oczekiwania itp. są rodzajem energii, która tworzy w ludziach napięcie. To napięcie można rozładować śmiechem”. Śmiech na widowni rozbrzmiewa często bez wyraźnego powodu, jakby osoby zapełniające plenerowe amfiteatry i kryte hale, kupując bilet na kabaret, bawiły się niejako z definicji, bez względu na poziom i śmieszność żartów. Ważniejsze jest poczucie swojskości i bycia zauważonym – na kabaretach, inaczej niż w teatrze, kinie czy na koncertach, rządzi nie artysta, tylko widz. Oświetlony, pokazywany przez telewizyjne kamery, wywoływany ze sceny ma poczucie swojej wagi i znaczenia. I chętnie je demonstruje. Z widowni często słychać komentarze, a kabareciarze na nie odpowiadają. Do historii przeszła riposta Marcina Dańca na ponawiające się krzyki pijanego widza: „Ja panu w pracy na budowie nie przeszkadzam!”. Z badań nad poczuciem humoru Polaków, przeprowadzonych dekadę temu przez TNS OBOP, wynika, że rodacy najbardziej lubią dowcipy sytuacyjne (56 proc.). Podobne deklaracje składaliśmy w poprzednich badaniach: w 1973 r. (58 proc.) i w 1996 r. (53 proc.). Tylko nieliczni badani okazali się zwolennikami dowcipów absurdalnych (8 proc.) i nieprzyzwoitych (7 proc.). Te same badania pokazują, że nie jesteśmy też fanami dowcipów politycznych – podobają się one tylko 15 proc. pytanych. To pewnie jedna z przyczyn nikłej obecności w programach kabaretowych satyry politycznej, w PRL głównej formy kabaretowej rozrywki. Powróciła wraz z dojściem do władzy PiS, by niemal zniknąć wraz z jego przejściem do opozycji. Kabaret Moralnego Niepokoju wciąż tworzy kolejne odcinki z cyklu „Obrady rządu”, w których premier Tusk i jego drużyna niestrudzenie kombinują, jak wykiwać lud i media, i pójść „haratnąć w gałę”. Jednak czasy świetności seria ma zdecydowanie za sobą. Część polityków się opatrzyła, reszta to ludzie bez właściwości, zaś Janusz Korwin-Mikke zachowuje się jak 24-godzinna parodia samego siebie, co skutecznie zniechęca kabareciarzy. Do tego jeszcze można zostać przez polityków wykorzystanym – jak krakowski Kabaret Pod Wydrwigroszem, którego parodia hitu „Jożin z Bażin” z refrenem „Donald marzy” została podchwycona przez PiS. Ale żarty polityczne się kabaretom także zwyczajnie nie opłacają. Nie tylko dlatego, że mogą podzielić widownię, zniechęcić do kabaretu tę jej część, która ma odmienne poglądy od prezentowanych w skeczu. Także dlatego, że szybko się dezaktualizują, co oznacza, że nie tylko trzeba je zastępować kolejnymi, ale też źle wyglądają na telewizyjnych powtórkach nagranych programów. Dlatego jeśli polityka, to bardzo ogólnie. Jak w skeczu Kabaretu Limo, w którym poseł przez telefon pyta kolegę: „Heniu, mógłbyś mi przypomnieć, w jakiej my jesteśmy teraz partii?”, „Nie, no, program czytałem, ale wiesz, ciężko się zorientować...”. Ostrzej poszedł Kabaret Smile, który przeforsowanie przez rząd przerzucenia składek z OFE do ZUS skomentował skeczem, w którym król ZUS urządza imprezę, „Bo cudownych płatników mam, oni płacą, ja na nich...”. Pojawia się też nagranie premiera Tuska mówiącego o pieniądzach na kontach emerytalnych: „Jeśli sądzicie państwo, że nimi dysponujecie, to spróbujcie nimi zadysponować”. Z wizytą wpadają Sowa i Przyjaciele, utrzymują, że mają nagranie, w którym król ZUS mówi, że za kasę z OFE „zrobi Tuskowi laskę”. „Łaskę! Mówiłem bez polskich znaków” – prostuje ZUS. Doradza premierowi legalizację eutanazji, „żeby, jak ZUS pieprznie, ludzie mieli jakąś alternatywę”. Nieco mniej dosłowny jest skecz Kabaretu Limo, w którym premiera odwiedza godło Polski. Orzeł od sowy dowiedział się o aferze taśmowej i wzburzony tłumaczy premierowi: „Jakby politycy walili wprost, to »Wprost« nie waliłoby w polityków”. Na odchodnym mówi widzom: „Jesteście dziwny naród: macie w dupie orła, a klękacie przed kaczorem”, czym wywołuje euforię na widowni, która jeszcze narasta po kolejnej kwestii: „Wy sobie nami, symbolami, mordy wycieracie, a sami dupy dajecie!”. Odchodzi, a wraz z nim krzyż, który ma dość tego, że gdziekolwiek się pojawi, wybuchają kłótnie, i flaga, która z tego samego powodu „czuje się jak zwykła szmata”. Z Polski emigrują także znaki drogowe i interpunkcja („I tak jej nie używacie”). Z baniaka Putinowi Z żartami o księżach, a zwłaszcza o ich zwierzchniku – papieżu – trzeba uważać. Telewizja puszcza je w programie po w suplemencie „Dzięki Bogu już weekend” pod tytułem „Tylko dla dorosłych”, a i tak wywołują kontrowersje. Przekonał się o tym Abelard Giza z Kabaretu Limo, którego żart wzburzył posła PiS i afera skończyła się powiadomieniem KRRiT i karą 5 tys. zł dla TVP. Poszło o to, że Giza przyjrzał się ludzkiej naturze papieża (wtedy Benedykta XVI): „To jest zwykły człowiek. Na przykład puści bąka... Nie! Papież?! No tak. Normalnie. Zjada, przełyka, trawi... To nie zabierają tego anioły?! Nie, to jest zwykły facet”. Zastanawiał się też, jaką papież nosi bieliznę („może kalesony w Jezusy?”) i jak wyglądałyby ataki terrorystyczne polskich fundamentalistów religijnych, czyli babć ciągnących wypełnione trotylem wózki na zakupy i wysadzające się w warzywniakach. Po tym dyrektorka Miejskiego Ośrodka Kultury w Rabce-Zdroju odwołała występ kabaretu. W wywiadzie w „Logo24” Giza tłumaczył: „U nas, w Polsce, do wszystkiego podchodzi się zbyt emocjonalnie. Jest parę sztandarowych haseł, które wywołują przerażenie: Oświęcim, Katyń, papież, Kościół. Tak było ze skeczem o polityku i dresiarzu. Puścił go Artur Andrus w swojej audycji. Dresiarz Blacha pojechał do Putina i tak mu dał z baniaka, że Putin zaczął przepraszać za jakiś Katyń. Ktoś zadzwonił do radia oburzony, że jak można żartować z Katynia. Ale ten człowiek nie zrozumiał, że my nie żartujemy z Katynia, tylko z tego, że trzeba sprać Putina, żeby on przeprosił nas kiedyś za Katyń”. W innych występach stand-upowych Giza zastanawiał się, czym wiernych mógłby przyciągnąć wyludniający się Kościół. Może komunia w czterech smakach (paprykowe, bekonowe, fromage i tradycyjne – fitness)? Może MC, czyli ksiądz powinien być bardziej ludzki, celibat powinien być opcjonalny, dla chętnych – „plus 15 do świętości i jakiś fajny długopis”? W skeczu Neo-Nówki frekwencję w kościele poprawia kościelny, dosypując marihuany do kadzidła. Hosanna trwa godzinę, fala jest jak na stadionie. Na następną niedzielę wszystkie bilety są wyprzedane. Skecz pt. „Mojżesz – kozak w sandałach” o ucieczce Żydów z Egiptu Kabaret Limo zaczynał zdaniem: „To druga po najeździe Polaków na Irlandię tak liczna migracja w dziejach ludzkości”, a kończył frazą Mojżesza: „Finalnie udało mi się wyprowadzić z Egiptu wszystkich Żydów. Ostatnio zadzwonił do mnie ojciec Tadeusz i zapytał, czy nie mógłbym tego powtórzyć w Polsce”. Z sąsiada i teściowej Z jednej strony autorzy skeczy uważają, że wiedzą, co Polaków śmieszy. „Najbardziej śmiejemy się z tego, co znamy, czyli z siebie: z sąsiada, żony, męża, szwagra. Z głupoty, która oczywiście dotyczy innych, ale nie nas” – ujął to Mikołaj Cieślak z popularnego Kabaretu Moralnego Niepokoju. Z drugiej jednak – kariera niektórych skeczów bywa dla nich zaskoczeniem. Grupa Ani Mru-Mru od lat zastanawia się, co czyni z „Tofika” – skeczu sytuacyjnego, opartego na przebraniu i makijażu, w którym wampiry ojciec i syn oglądają celebrytów w gazecie – ukochaną scenkę widzów. Drugi w kolejce hitów Ani Mru-Mru jest „Chińczyk”, którego odświeżoną wersję właśnie grają. Chińska knajpka przeszła „kuchenne rekolekcje” (szał na widowni!), „blondyna – godzilla” kazała przerobić ją na polską kuchnię (nazwa „Wo-ło-min”), z dań z Dalekiego Wschodu jest tylko kiełbasa podlaska. A w karcie rządzi golonka pięć smaków. Nieodmiennie bawią różnice między kobietami i mężczyznami (Katarzyna Pakosińska: „Dlaczego mężczyzna został stworzony przed kobietą? Żeby zdążył kilka słów powiedzieć”). Dostaje się tradycyjnie teściowej. „Najpierw żona, potem teściowa – dzięki!” – odmawia w skeczu Neo-Nówki Mieszko I doradcy próbującemu go przekonać do małżeństwa z Dobrawą. Zaś chrzest mu się kojarzy z chrzczeniem spirytusu wodą. Bawi też sfera seksu. Neo-Nówka wykreowała postać Szymka Ciupciaka – prezesa Stowarzyszenia Prostytutek i Alfonsów, protestującego przeciw budowie w kraju autostrad. Panie będą paliły gumy przed Kancelarią Premiera, a on będzie kandydował na prezydenta Polski, „bo kto, jak nie ja, ogarnie ten burdel?”. Hasło wyborcze: „Szymon Ciupciak: wchodzę w to”. 87-letni Józef, bohater skeczów Formacji Chatelet (autor powiedzenia „Parkinson też może być widowiskowy”), zamierza się rozwieść z o 60 lat młodszą żoną, bo przez sklerozę zapomina, że już uprawiali seks i dopomina się o więcej: „Mi się chce orać, a Sabina leży odłogiem”... Neo-Nówce z seksem kojarzy się wszystko, np. piosenki: „Taki mały, taki duży”, „Ściskając w ręku”. I historia: „Mieszko I, jednak ci, którzy znali Dobrawę, wiedzieli, że wcale nie pierwszy”. No i królowie dowcipów: Polacy. I tu też bez zmian, katalog naszych obśmiewanych wad pozostaje niezmienny. Potrafią wymodlić u Boga, żeby im trawa rosła tylko na 3 mm, ale i tak najbardziej im zależy, żeby sąsiad przypadkiem nie miał lepiej. Jednym z polskich superbohaterów jest Pan Mietek – „w pracy opierdzielacz, po pracy superopierdzielacz”. A Polak wkurzający wszystkich grillowaniem na zagranicznych wakacjach all inclusive okazuje się być europosłem na pięcioletniej kadencji w Brukseli. Kabarety w Polsce przestały być polityczne, aluzyjne, ale pozbyły się zarazem dawnej finezji, literackiego sznytu, metafory. Stały się w większości trywialną rozrywką, częścią ludowego (i tewizyjnego) festynu. Część z nich zaczyna jednak znikać z ekranu, objeżdża kraj z samodzielnymi występami. Może na tym zyskają.
ani mru mru ratownicy