Opis rejsu. Zapraszamy na jedyny w 2021 roku rejs przez Atlantyk z Europy na Karaiby. Startujemy z Teneryfy na Wyspach Kanaryjskich i płyniemy na Martynikę. Rejs przez Atlantyk potrwa około trzech tygodni. Jacht jest szybki i czas od dopłynięcia na miejsce spędzimy włócząc się po Karaibach. Na pokładzie można zostać kilka dni po
Z domu nie wygoniła ich bieda, ojciec miał gospodarstwo rolne w Janowszczyźnie, gdzie zatrudniał „dwóch parobków i dwie dziewki, pastucha i małego pastuszka” – jak wspominał Bolesław w książce „Przez Atlantyk” wydanej w 1934 r. Zamieszkali na Brooklynie i prowadzili typowe życie robotników.
"Przez Atlantyk" to nowy program rozrywkowy telewizji TVN, w którym polscy celebryci wyruszają w samotny rejs po tytułowym oceanie. Uczestnicy zdani są na siebie i żyją przez miesiąc niemal
W każdym odcinku dochodzi do kontrowersji, a największym problemem jest brak miejsca i przestrzeni. W końcu gwiazdy pokonują Atlantyk niewielkim jachtem żaglowym. O tym, że ciasno może być także psychicznie w rozmowie z „Wprost” opowiedziała Maja Hirsch. „Przez Atlantyk”. Ostra wymiana zdań pomiędzy Mają Hirsch i Renatą
5 października 2013 roku rozpoczął swoją drugą samotną wyprawę kajakową przez Atlantyk. Wypłynął z Lizbony, kierując się do New Smyrna Beach na Florydzie. Po 141 dniach 19 godzinach i 55 minutach spędzonych na oceanie, wielu tygodniach zmagań z przeciwnymi wiatrami, w końcu zaś - awarii steru, 24 lutego 2014 roku wylądował na
Kabel biegnący po dnie Atlantyku skracał ten czas do kilku - kilkunastu minut. Wszystko w zależności od długości depesz i pogody. Za tym pomysłem i rozwiązaniami technicznymi stał
. O projekcie fot: Ricardo Bravo, Canoe & Kayak/Canoandes Przepłynąć kajakiem Ocean Atlantycki? Polak Potrafi! Czemu nie! Niesamowite wyczyny Olka Doby są potwierdzeniem tego hasła. Najnowsze wieści od Olka Doby (10 marca 2014): "Po awarii steru musiałem dopłynąć do najbliższego lądu w celu naprawy. Do Bermudów miałem 200 mil morskich (około 370 km). Dopłynąłem tu samodzielnie cofając się na wschód i płynąc dalej na północ niż zamierzałem. Życzliwi ludzie sprawili, że już następnego dnia po wylądowaniu na Bermudach ster miałem naprawiony. Niestety nie mogłem wypłynąć z Bermudów samodzielnie, bo tu wiatry z południa, które trzymały mnie w Trójkącie Bermudzkim ponad miesiąc są silniejsze. Moim zamiarem od początku było znalezienie transportu około 330 Nm na południe, abym znalazł się poza strefą silnych wiatrów południowych, lecz tuz koło mojej "starej trasy". Po pożegnaniu statku sam powinienem przepłynąć nad "starą trasą" i zmierzać do czas intensywnie z Piotrem Chmielinskim szukamy możliwości transportu na rozsądnych warunkach (nie za cenę 40 000 dolarów, jakie tu padają).Aktualnie negocjujemy kilka wariantów. Mogę napisać, ze chyba w marcu jeszcze uda mi się wypłynąć z Bermudów na południe na pokładzie jakiegoś statku." Jaki jest cel projektu? Wsparcie Drugiej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej Olka Doby. Wyprawa już trwa! Od niemal 140 dni Olek płynie samotnie kajakiem przez Ocean Atlantycki. Postanowił przepłynąć go w najszerszym miejscu. Od 5 października 2013 płynie kajakiem z Lizbony w Portugalii, na Florydę w USA. W sumie około 9000 kilometrów bez zawijania do portów i bez jakiegokolwiek wsparcia z wody lub powietrza! Oznacza to kilka miesięcy w specjalnie przygotowanym na wyprawę oceaniczną kajaku, niebywałe zmagania z naturą, techniką, a także własną wytrzymałością i silną wolą. 17 lutego minęło 135 dni samotnego wiosłowania Olka! Dlaczego Olek potrzebuje naszego wsparcia? Do Wybrzeży USA ma jeszcze ok 1000 km, jednak od dłuższego czasu w rejonie trójkąta bermudzkiego, w którym się znajduje, panują ciężkie warunki atmosferyczne. Kajak jest spychany w głąb Oceanu. 13 lutego Olek wysłał wiadomość o uszkodzonym sterze. Być może uda mu się w najbliższym czasie dopłynąć do Bermudów i tam naprawić ster, a potem kontynuować wyprawę. fot: Ricardo Bravo, Canoe & Kayak/Canoandes Uszkodzony ster, naprawa kajaka, kolejny abonament na telefon satelitarny i przedłużająca się wyprawa to dodatkowe koszty finansowe. Pomóżmy więc Olkowi dokonać niesamowitego wyczynu. Mimo problemów, z którymi boryka się przez ostatnie tygodnie próbując zbliżyć się do amerykańskiego wybrzeża, nie wspomina słowem o zmęczeniu, nieodmiennie emanuje od niego entuzjazm i wiara w osiągnięcie celu. fot: Ricardo Bravo, Canoe & Kayak/Canoandes Kim jest Olek Doba? Ma 67 lat, a zamiłowanie do wiosłowania pielęgnuje od ponad 30 lat. Przepłynął - Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia - 1189 km w 13 dni (1989 rok) - Nysę Łużycką od styku granic Polski, Czechosłowacji i Niemiec, aż do ujścia Odry, którą wrócił do Polic (1991 rok) - jako pierwszy w historii przepłynął wzdłuż całego polskiego wybrzeża (1991 rok) - pokonał kajakiem całą Wisłę (1992 rok) - kajakiem przez Niemcy i dookoła Danii z Polic do Polic - 55 dni, 2719 km (1998 rok) - kajakiem dookoła Bałtyku z Polic do Polic - 80 dni, 4227 km (1990 rok) - kajakiem za Koło Podbiegunowe północne z Polic do Narwiku - 101 dni, 5369 rok (200 rok) - jako pierwszy kajakarz opłynął Bajkał - 41 dni, 1954 km (2009 rok) fot: Ricardo Bravo, Canoe & Kayak/Canoandes W 2011 roku Olek przewiosłował 5400 kilometrów i spędził niemal 100 dób na oceanie. Było to pierwsze w historii przepłynięcie Atlantyku przez samotnego kajakarza i pierwsza Wyprawa Transatlantycka Olka Doby. Olek śpiący w kabinie kajaka, widok przez otwarty właz. (fot: Ricardo Bravo, Canoe & Kayak/Canoandes) Organizatorem akcji wspracia dla Olka Doby na portalu i fundatorem nagród jest Wydawnictwo Bezdroża, wydawca książki Aleksandra Doby dotyczącej Pierwszej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej pt. Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean. Wszystkie zebrane na PolakPotrafi fundusze zostaną przekazane na konto Olka! Wyprawa Aleksandra Doby nie byłaby możliwa bez pomocy Gminy Police oraz żeglarza Andrzeja Armińskiego, który w swojej stoczni wybudował dla niego kajak "Olo". Andrzej Armiński jest też głównym sponsorem i strategiem, codziennie analizuje sytuację pogodową i wysyła Olkowi podpowiedzi. Olka wspiera również Piotr Chmieliński - kajakarz, który w latach 1985-86 jako pierwszy w świecie przepłynął największą na Ziemi rzekę - Amazonkę. Media o Twoim projekcie:
O projekcie 02-04-2016, 23:01 - Dziękuję, udało nam się zebrać nie 50 000 zł ale już 57 000 zł- dopływamy do 120 %..Bardzo dziękuję! Dzięki Wam płynę bezpiecznie..! 25-03-2016, 23:25 - Moi drodzy, jesteśmy bardzo blisko! Jeszcze chwila i przekroczymy magiczną kwotę. Dziękuję!!!! 23-03-2016, 16:58 - Kochani, 46 000 zł!? Czy to możliwe? :) BARDZO, BARDZO dziękuję!! Uda się, płyniemy razem! 22-03-2016, 11:34 - Kochani, mamy 38 500 zł!!! To niewiarygodne, jak szybko odpowiedzieliście na mój apel!! BARDZO, BARDZO dziękuję!! Jesteście wspaniali! Ale będzie mi się cudownie wiosłować na oceanie wiedząc, że tyle osób za mną stoi!!!! 15-03-2016, 10:04 - Witajcie, witajcie!!! Jeden dzień i już tyle osób jest ze mną! Bardzo Wam dziękuję. Dzięki takiemu wsparciu szybciej mi idą przygotowania do wyprawy! Bardzo się cieszę i jestem super zmotywowany do działania! 14-03-2016, 17:24 - Kochani! Przekroczyliśmy kwotę 6000 zł. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że tak szybko reagujecie na moją prośbę o wsparcie. Dziękuję tym, którzy już wsparli i tym, którzy pewnie nie zapomną o mnie, gdy wrócą z pracy do domu ;-)). Czy można przepłynać kajakiem ocean? Czy można zrobić to więcej niż jeden raz?Woda na oceanie najczęściej jest gładka a jego środek piękny i bezkresny. Wszystko inaczej tam smakuje, czasem nawet lepiej niż na lądzie. Wyostrzają się zmysły, wyobraźnia pracuje. Kawa tylko trochę za bardzo słona, bo sól lepi się do wszystkiego, najbardziej do wąsów. Czasem przychodzi sztorm, ale zapowiada się dużo wcześniej więc nigdy mnie nie zaskoczy...Ocean żyję, zawsze, ciągle, jest wspaniały..! Fot. Nicola Muirhead Mam plan znów na nim się znaleźć i pozdrowić wszystkich z jego pięknego środka. Celem mojego projektu jest trzecia, samotna wyprawa kajakiem przez ocean Atlantycki. Po raz trzeci, ale pierwszy raz drogą północną z kontynentu na kontynent. Jeśli to zrealizuję będę pierwszym Polakiem i pierwszym człowiekiem w historii, który tego dokona. Będzie to wyjątkowa, trudna, ale ekscytująca wyprawa. Dusza odkrywcy i podróżnika to czasem brzemię, bo nie pozwala długo usiedzieć w jednym miejscu ;-). Czuję, że wzywają mnie bezkresne wody. Dlatego zdecydowałem się na kolejną wyprawę. Chciałbym przepłynąć ocean Atlantycki z Ameryki Północnej (Nowy Jork) do Europy (Lizbona). Takie nasze polskie „tam i z powrotem”. Chciałbym też, by każdy w Was był częścią tej wyprawy. Pokażmy, że Polak potrafi dokonać niemożliwego nie tylko dla siebie, ale też dla innych! Zapraszam Was na wspólną wyprawę! Bez Was takie przedsięwzięcie nie będzie możliwe.... fot. Michał MutorData w dowodzie mówi, że w tym roku skończę 70 lat, ale coś Wam zdradzę – czuję się czasami jak nastolatek. Chyba licznik mi się zaciął i mój duch się nie starzeje, choć wygląd zdradza, że już trochę żyję na tym świecie. Chęć poznawania świata zaszczepili we mnie rodzice. Miałem bardzo dużo zainteresowań, do których czasem wracam. Kajakarzem zostałem dość późno, bo po trzydziestce, ale pokochałem ten sport momentalnie i tak już zostało. To moja największa pasja, moje życie, moje marzenia, które konsekwentnie spełniam. Marzenia to moja siła napędowa, więc wszystkim powtarzam – nie bójcie się marzyć! Życie jest zbyt krótkie, by pić tanie wino :-). Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i że dzięki moim wyprawom mogę rozsławiać imię Polski na całym świecie. Jestem też dumny z wyjątkowego odznaczenia jakie otrzymałem rok temu z rąk Prezydenta Polski. Jest nim Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Moje wyprawy to też to ciężka praca moich przyjaciół, rodziny, braci kajakarzy. Jestem też wdzięczny Wam wszystkim, którzy swoim słowem wspieracie mnie w realizacji moich ambitnych planów. Bardzo cieszę się, że moje dokonania niektórych motywują. Lepiej możecie mnie poznać na moim fanpejdżu i stronie www. Cieszę się również, że w zeszłym roku zainspirowałem całą masę wspaniałych ludzi, dzięki których głosom otrzymałem tytuł Podróżnika Roku 2015 National Geographic. Więcej możecie o tym poczytać tutaj: Adventure National Geographic. A wcześniej, bo w 2013 roku zostałem również uhonorowany Super Kolosem - najbardziej prestiżowym wyróżnieniem podróżniczym w Polsce ;-)! Pomysł na realizację tak śmiałego zadania zrodził sie już dawno, kilka lat temu. Moje wieloletnie doświadczenie kajakarsie oraz liczne dokonania na różnych wodach Europy i świata, pozwalają mi planować kolejne tak wymagające wyprawy. W swoim życiu samotnie już dopłynąłem kajakiem z Polic za Koło Podbiegunowe Pólnocne do Narwiki w Norwegii, w ciągu 41 dni samotnie kajakiem opłynąłem Bajkał w Rosji, najbłębsze jezioro na Ziemi, Magiczne Morze Syberii. I mam też za sobą już dwie samotne transatlantyckie wyprawy kajakiem!! Moja trzecia wyprawa jest konsekwencją wcześniej ustalonego planu - przepłynięcia Atlantyku w 3 odcinkach: najwęższym, najszerszym i północnym. Ten ostatni odcinek zamierzam teraz pokonać. I WYPRAWA TRANSATLANTYCKA- za pierwszym razem przepłynąłem ocean w jego najwęższej części, płynąc z Senegalu do Brazylii - 5 394 km i zajęło mi to 99 dób. II WYPRWA TRANSATLANTYCKA-na drugą wyprawę wybrałem najszerszy odcinek Atlantyku i w ciągu 167 dni przepłynąłem z Europy (Lizbona) na Florydę (USA), pokonując tym samym 12 427 km w ciągu 167 dób. Postanowiłem popłynąć jeszcze raz również dlatego, że jeszcze raz chciałbym zrobić coś historycznego, pokazać, że można spełniać najbardziej niemożliwe marzenia. Tym samym stać się inspiracją dla wielu młodych i starszych ludzi w Polsce i na świecie. III WYPRAWA TRANSATLANTYCKA - NOWY JORK - LIZBONA - dzięki Waszej pomocy już w maju! Przygotowuje się do niej od dawna. Założenia są takie same, jak przy poprzednich dokonaniach. Wyprawa ma być samodzielna, samotna, bez pomocy z zewnątrz, kajakiem między kontynentami, używając wyłącznie siły własnych mięśni. Tym razem po zimniejszych wodach, gdzie zarówno częstotliwość, jak i siła sztormów jest większa, co czyni tę wyprawę trudniejszą od wypłynąć 14 maja 2016 roku z Nowego Jorku, by po około czterech miesiącach zawitać do stolicy Portugalii. W Lizbonie chciałbym być 9 września – dokładnie w moje urodziny. Będę musiał się spieszyć! Chociaż dryf od wiatrów i znos od prądów będą ściągać mnie w inną stronę, mam jednak nadzieję, że przyjaciele będą czekać z tortem na mnie w Europie ;-). fot. Piotr ChmielińskiPrzez te 4 miesiące będę sam na oceanie. Może i sam, ale nie samotny. Wierzę, że będą ze mną wszyscy, którzy trzymają kciuki za tę wyprawę - że będziecie ze mną Wy. Mój kajak jest jednoosobowy, ale wirtualnie chciałbym zabrać do niego każdego z Was. Towarzystwa dotrzymają mi również rekiny, wieloryby, latające ryby, żółwie i inne wodne stworzenia. Jednak bez Waszej pomocy mogę nie dać rady. Będzie to jedyne takie dokonanie w historii. Jeszcze nikt wcześniej nie przepłynął Atlantyku kajakiem trasą północną z kontynentu na kontynent. Dzięki Wam będę mógł zrealizować największe marzenie mojego życia. Już nie mogę się doczekać, kiedy wypłynę i poczuję znów kołysanie fal. Obiecuję też, że góry lodowe będę omijać, by szczęśliwie dotrzeć do celu ;-)! Zapraszam Was! Popłyńcie ze mną w mojej kolejnej, wspaniałej wyprawie. Trasę zamierzam przepłynąć tym samym oceanicznym kajakiem, który towarzyszył mi już dwukrotnie. Jest to wyjątkowy kajak, wymyślony i zaprojektowany specjalnie dla mnie i z myślą o takich wyprawach. Powstał w stoczni Andrzeja Armińskiego. Ma dwie podstawowe cechy: jest niezatapialny i nie może pływać dnem do góry. Fot. Marcin Kowalik Konstrukcja typu "sandwich"" to dwie ścianki powstałe ze specjalnego włókna węglowego przesączonego żywicą. Między nimi znajduje się przekładka o grubości 0,9 mm, która zrobiona jest z bardzo lekkiego, sztywnego materiału nienasiąkliwego wodą. Sam kadłub, gdyby był zanurzony w wodzie, nigdy nie zatonie, zawsze wypłynie. Kajak ma kilka komór zastosowaniu odpowiedniej konstrukcji oraz mieczowi, zrobionego z blachy kwasoodpornej (grubość miecza 12 mm, szerokość 200 mm, głębokość w wodzie 750 mm), kajak nie może pływać do góry dnem. To wszystko sprawia, że w moim kajaku mogę czuć się bezpiecznie również i w tej wyprawie. KAJAK "OLO"- długość kajaka 7 m, szerokość 1 m, waga 750 kg (razem z wyposażeniem) Nie tak prosto, ale da się! Na oceanie starałem się spać zawsze w ciągu nocy. Jednak sen nie był łatwy. Wiadomo, nie miałem wygodnego łóżka, ale radziłem sobie. Moja drzemka w kilkuminutowych cyklach przerywana była nierównym rytmem fal. Oczywiście podczas sztormów próby drzemki były bezskuteczne. Z jedzeniem też sobie radziłem. Miałem ze sobą znaczne ilości żywności liofilizowanej. Jak będziecie miec okazję to skosztujcie - bigos naprawdę smakuje jak bigos! Wyobraźcie sobie postepujące zmęczenie z powodu braku porządnego snu, czy też braku ciepłego domowego obiadu. Jednak nigdy przez tyle dób, jakie spędziłem na ocanie - w jednej czy w drugiej wyprawie - nie miałem chwili zwątpienia. Wiedziałem po do i dlaczego to robię. Fot. Nicola Muirhead Jestem emerytem i trudno mi zebrać wystarczające środki materialne. Nie, żebym nie próbował – walczę o moje marzenie każdego dnia, oszczędzając, szukając sponsorów i nawiązując partnerstwa. Budżet całej wyprawy to blisko 400 000 zł. Ogroną część tej kwoty stanowią koszty związane z wykupieniem, wyposażeniem i ubezpieczeniem kajaka. Dużą część już udało mi się zebrać. Jednak czas mnie goni a przede mną bardzo ważna sprawa - modernizacja i doposażenie kajaka. Jest to ważna rzecz, bym mógł bezpiecznie przepłynąć ocean. Potrzebuję min. 50 000 zł na to, by zakupić niezbędne sprzęty, między innymi: . odsalarka elektryczna Katadyn E-40 20 000 PLN . AIS – system ostrzegający o możliwości kolizji 17 000 PLN . panele słoneczne 7 000 PLN . trzy sygnalizatory GPS 4 000 PLN . dwa radiotelefony UKF 2 000 PLN Jeśli uda mi się uzbierać: 100 % - to dzieki Tobie będę mieć potrzebne i niezbędne sprzęty, by przeżyć tę wyprawę bezpiecznie i z wodą pitną na pokładzie kajaka! 120 % - dzięki Tobie będę mógł zakupić drugi telefon satelitarny, rakiety spadachronowe, dodatkowe dryfkotwy, pochodnie sygnalizacyjne! 140 % - dzięki Tobie nie będę musiał martwić się o pokrycie kosztów spedycyjnych kajaka i całego sprzętu do Ameryki oraz potem, po moim szczęśliwym dopłynięciu, z Lizbony do Polski. Dzięki Tobie będę mógł zakupić dodatkowe ubezpieczenie! Jeśli nie zbiorę potrzebnej kwoty - cóż mam alternatywny plan na wzięcie kredytu i potem spłacanie go do końca życia :-).Jestem jednak dobrej myśli i wierzę mocno, że mogę na Ciebie liczyć. Zwracam się do Ciebie z ogromną prośbą o wsparcie mnie w tej wyprawie. Chciałbym, byś była/był jej częścią, byśmy mogli razem dokonać znów czegoś niemożliwego. Potrzebuję Ciebie, sam tego nie dokonam. To jest nasz wspólny cel i jeśli plan zrealizujemy to będzie to znów pierwszy taki sukces. Znów rozsławimy Polskę i będziemy dumni, że mogliśmy być razem. Fot. Nicola MuirheadPotrzebuję nie tylko Twojego materialnego wsparcia ale też duchowego - słowem, dobrą myślą. Wówczas tam na oceanie będę miał więcej sił, by wiosłować dla siebie, dla Ciebie, dla Polski :-) Bądź ze mną! Sami zobaczcie - kto za tym stoi :-)) Bardzo chciałbym abyście Wy również byli częścią mojej wyprawy! Każda osoba, która zechce wesprzeć mnie w realizacji mojej wyprawy otrzyma przede wszystkim ogromną wdzięczność płynącą z samego środka mojego serca. Kolejne to.....zresztą sami zobaczcie.... Część nagód otrzymacie już nawet w maju, pozostałe będę przesyłane na bieżąco podczas mojej wyprawy, a niektóre będą zrealizowane po moim szczęśliwym powrocie do kraju. Ale wszystkich Was, wspierających lub nie, zawsze miło powitam i uścisnę dłoń. Dziękuję, że zwróciliście uwagę na moją historię. Oto przykładowe nagrody: Dziękujemy: KONTAKT Mail: magdalena@ Facebook: Strona www: Media o Twoim projekcie:
68-letni Aleksander Doba, kajakarz z pasji, został wybrany przez czytelników amerykańskiej edycji "National Geographic" Podróżnikiem Roku. Emerytowany inżynier mechanik z Polic jako pierwszy na świecie przepłynął kajakiem Atlantyk z Europy do Ameryki. Jak poinformowała centrala Towarzystwa National Geographic w Waszyngtonie, w plebiscycie na dziesięciu nominowanych osób, których wyprawy i przedsięwzięcia w dziedzinie ochrony przyrody, pomocy humanitarnej i sportu zyskały w ubiegłym roku największe uznanie, udział wzięła rekordowa liczba uczestników - ponad pół miliona. Najwięcej głosów, oddawanych od 6 listopada do 31 stycznia, otrzymał autor najdłuższej przeprawy kajakowej przez Atlantyk. - Każda z nominowanych osób ma w sobie gen przygody i z pasją spełnia swoje marzenia, na nowo definiując możliwości ludzkiego ciała i ducha – podkreśliła dyrektor wydawnicza "National Geographic Adventure" Mary Anne Potts. - To, że wyprawa Aleksandra Doby poruszyła tak wiele osób świadczy o tym, że w plebiscycie zwyciężyły doświadczenie i mądrość życiowa. Doba przypomniał nam wszystkim, że niezależnie od wieku, życie powinno być dla nas wielką przygodą - zaznaczyła. Policzanin, pierwszy Polak z tytułem Podróżnika Roku, spędził ponad sześć miesięcy w kajaku "Olo", wiosłując przez Atlantyk. Pokonał trasę około 12,4 tys. km. Wyruszył w drogę na początku października 2013 roku z Lizbony, a zakończył ją na Florydzie w kwietniu minionego roku. Pierwotnie zakładał przepłynięcie dystansu niespełna 9 tys. km. Jednak burze i awarie sprzętu zmusiły go do zmiany planu. Doba to dziś wyjątkowo energiczny 68-latek. Kajakiem pływa od 34 lat. Nie ma też powodów, by narzekać na zdrowie. - W młodości, jak jechałem do Turcji, zaszczepiłem się na cholerę. Od tego czasu żadna cholera mnie nie bierze. A na Atlantyku dwukrotnie zmagałem się z zapaleniem spojówek i solą na rękach. Z jedzeniem i piciem nie miałem problemów. Zaopatrzony byłem w produkty liofilizowane i odsalarkę. Najsmaczniejsze były jednak latające ryby. Osiągają prędkość ponad 70 km, uderzały w kajak i... jadłem je na surowo. Palce lizać! - wspomniał Doba w rozmowie z PAP. Jak podkreślił, miał bardzo bezpieczny kajak i trzy wiosła długości 2,70 m każde, ale gdy dopadał go sztorm, to pragnął, aby jak najszybciej się skończył. - Nie czułem zagrożenia, jednak w nocy nie udawały się nawet próby drzemki. Natomiast przy pogodnym niebie widziałem spadające meteory niczym gwiazdy. To był najlepszy czas na to, by pomyśleć życzenie. A że miałem ich sporo, więc często spoglądałem w sklepienie. A tak w ogóle, to warto marzyć, potem starać się je realizować i mieć wielką frajdę, satysfakcję z osiągnięcia celu - zaznaczył. Doba przyznał, że nie odczuwał samotności. Miał dwa telefony satelitarne i często rozmawiał. Jedyna przerwa trwała... 47 dni, gdy nie mógł nawiązać łączności. "National Geographic" organizuje plebiscyt na Podróżnika Roku od 10 lat. Zwycięzcą ubiegłorocznej edycji był kataloński lekkoatleta Kilian Jornet, który stworzył nową dyscyplinę sportową łączącą biegi przełajowe z alpinizmem, pobił wiele rekordów prędkości i przesuwał granice wytrzymałości ludzkiego organizmu w środowisku górskim. Lista nominowanych do tytułu Podróżnik Roku (poza Aleksandrem Dobą): Tommy Caldwell - wspinacz z Kolorado; w lutym 2014 roku dokonał pierwszego przejścia przez słynny masyw Fitz Roy w argentyńskiej Patagonii; Liz Clark - surferka-badaczka z południowej Kalifornii; przez ostatnie dziewięć lat mieszkała na małej żaglówce, pokonując trasę 25 tys. mil morskich na Pacyfiku w poszukiwaniu nieznanych miejsc do uprawiania surfingu; Kit DesLauriers - amerykańska narciarka wysokogórska z Wyoming, która poprowadziła zespół narciarzy i naukowców w Góry Brooksa na Alasce w celu zbadania zmian zachodzących w lodowcach i ustalenia danych wyjściowych dla tego regionu; Will Gadd i Gavin McClurg - na paralotniach przelecieli nad pasmem Canadian Rockies. Kanadyjczycy ustanowili rekord w najdłuższym locie w historii paralotniarstwa; Ben Knight, Travis Rummel i Matt Stoecker - zespół amerykańskich filmowców, których dokument "DamNation" nagłośnił problem likwidacji tam i ich wpływu na środowisko; Lewis Pugh - Brytyjczyk w 2014 roku przepłynął siedem mórz: Śródziemne, Adriatyk, Egejskie, Czarne, Czerwone, Arabskie i Północne; Wasfia Nazreen - działaczka na rzecz pomocy humanitarnej, której misją jest zostanie pierwszą kobietą z Bangladeszu z Koroną Ziemi; Ueli Steck - szwajcarski alpinista wytyczył nową trasę wspinaczki, solo i w rekordowym czasie, na południową ścianę Annapurny (8091 m) w Himalajach; Erik Weihenmayer i Lonnie Bedwell - niewidomi kajakarze z USA, którzy przepłynęli rzekę Kolorado; pokonali 365 km przez Wielki Kanion Źródło: PAP
Kategorie: podróżeśmierćAfrykaPolskawspinaczkaKilimandżarogóryŹródło: Facebook (Aleksander Doba) 22 lutego zmarł Aleksander Doba. Rodzina słynnego podróżnika, poinformowała o tym za pośrednictwem dedykowanej mu strony na Facebooku. Słynny Polak, który trzykrotnie przepłynął ocean Atlantycki, wyłącznie dzięki sile własnych mieśni, stracił życie podczas zdobywania afrykańskiego szczytu Kilimandżaro. Dorobek 74 letniego Aleksandra Doby, znanego także jako "turysta roku 2015" magazynu Discovery, może z łatwością zawstydzić nie jednego sportowca. Jego największym wyczynem było samotne przepłynięcie kajakiem Oceanu Atlantyckiego z jednego kontynentu na drugi, korzystając tylko z siły mięśni. Dokonał on tego trzykrotnie, przy czym po raz pierwszy w 2010 roku, a po raz ostatni w połowie 2017 roku, gdy miał 71 lat. Kajak „Olo”, na którym Aleksander Doba przepłynął Atlantyk Wielokrotnie przepłynął on również całe morze Bałtyckie, jezioro Bajkał oraz podjął się przepłynięcia Amazonki. W 2000 roku w ciągu 101 dni, przebył samotnie blisko 5369 kilometrów z Polic do Narwiku, podczas wyprawy "Kajakiem za Koło Podbiegunowe Północne z Polic do Narwiku". Był to człowiek, który żył pełną piersią i zgodnie ze słowami swoich fanów "zarażał entuzjazmem" gdziekolwiek się znalazł. Informacja o śmierci polskiego podróżnika, przychodzi zaledwie 8 dni po jego ostatnim wpisie, na stronie facebooka gdzie informował o dotarciu do Afryki. Póki co, nie podano szczegółów dotyczących okoliczności jego śmierci. Pewnym jest natomiast to, że Polska straciła właśnie kolejnego wielkiego człowieka. Komentarze pojawiające się pod postem, który informował o jego śmierci, dowodzą najlepiej iż Doba, był szczerym, otwartym i najzwyczajniej w świecie dobrym człowiekiem, którego będzie brakować bardzo wielu ludziom. Ocena: 3561 odsłon
Aleksander Doba zmuszony został przerwać swoją wyprawę przez Ocean Atlantycki po tym, jak jego kajak został dwukrotnie przewrócony przez fale. Polski podróżnik nie doznał żadnych obrażeń. O pierwszej w nocy zobaczyłem z lewej strony tworzącą się falę. Nawet nie taką dużą, miała około metra, ale rosła dynamicznie. Za chwilę uderzyła w kajak i przewróciła go. Po niej przyszła następna i po raz drugi obróciła kajak. Podczas pierwszej fali przybojowej wypadłem z kajaka. Podczas drugiej skotłowało mnie już całkiem pod kajakiem – przekazał Doba na jednym z portali społecznościowych za pośrednictwem amerykańskiego koordynatora wypraw Piotra Chmielińskiego. Jak napisano w komunikacie, fale rzuciły kajak na brzeg Półwyspu Sandy Hook, ale Olek jest cały i zdrowy. W niedzielę w Nowym Jorku Doba rozpoczął swoją trzecią podróż przez Atlantyk kajakiem. W 2014 roku emerytowany inżynier mechanik z Polic jako pierwszy na świecie przepłynął kajakiem Atlantyk z Europy do Ameryki. Tym razem wyprawę zakończył po kilku dniach. bzm/PAP
polak na kajaku przez atlantyk